kolbą o pień drzewa. Zwierzątko, pełne ciekawości, zsuwa się niżej i przygląda mi się ze zdziwieniem, nie widząc mnie poza zasłoną światła. Ja zaś je widzę dobrze. Jest podobne do wiewiórki, tylko ogonek ma nie tak puszysty, posiada duże uszy i niezwykle wielkie oczy. Nie znam łacińskiej nazwy tego zwierzątka. Europejscy myśliwi twierdzą, że należy ono do rodziny lemurów, murzyni — Bambara nasywają je „pantoná“. W książce p. Maclaud[1] nie znalazłem opisu tego zabawnego zwierzątka, natomiast podaje on wiadomość, że w tej części Afryki spotkać można dwie odmiany lemurydów: Galago Senegalensis i Galago Demidoffi.
Błąkając się po brussie, natrafiliśmy na ślady dużego kota. Prowadziły one w stronę niewysokich skalistych pagórków, odległych o jakie dwa kilometry od naszego obozu.
Postanowiliśmy zapolować na tego drapieżnika.
Wziąwszy ze sobą kilku murzynów, którzy nieśli aparaty kinematograficzne, skierowaliśmy się pewnego dnia w stronę skał. Skały były oddzielone od brussy gęstemi zaroślami kłujących krzaków i dużemi drzewami. Z wielkim trudem, rozdzierając sobie do krwi twarze i ręce, torowaliśmy sobie drogę przez chaszcze. Wreszcie stanęliśmy przed nagiemi, ponuremi skałami. Prześliznęliśmy się przez ostatnie zarośla i ujrzeliśmy głęboką szczelinę w skałach. Niemiły, ostry zapach dużego kota uderzył powonienie. Na piasku wyraźnie widniały odbite ślady potężnych łap. Olbrzymie, cyklopiczne
- ↑ Dr. Ch. Maclaud. Notes sur les mammifères et les oiseaux de l’Afrique Oceidentale. Paris, 1906.