Gdy starałem się sobie uprzytomnić, do czego podobne są potworne baobaby, nagle na pamięć przyszedł mi widziany niegdyś obraz jakiegoś japońskiego malarza, przedstawiający tworzenie się wysp koralowych. Ten sam potężny, z kilku filarów złożony pień, te same wykręcone konary, te same naroście, przypominające mitologiczne zwierzęta, gady i stonogi! Nic dziwnego, że duchy afrykańskie mają tu w dziuplach swoje siedziby, a legendy, wraz z sępami i orłami, krążą dokoła tych olbrzymów dżungli.
W chaszczach, otoczone polami prosa, kukurydzy, bawełny i orzechów arachidowych, kryją się wioski murzyńskie. Coraz częściej spotykamy je tuż przy drodze, a wtedy widzimy jeden z najcenniejszych wpływów europejskich — przezorność. Murzyni nigdy nie myślą o dniu jutrzejszym. Istnieje dla nich tylko dziś, a więc dziś należy wszystko zjeść, co wydały ziemia i praca ludzka, a jutro może być głód i nędza. Z tą bezmyślnością murzynów Francuzi rozpoczęli walkę, zmuszając ich do robienia zapasów prosa i kukurydzy na ciężki, głodny czas. Widzimy więc już prawie wszędzie w Sudanie dokoła każdej wsi całe szeregi małych, zabawnej formy budynków, postawionych na palach dla obrony ich od termitów i gryzoniów, a krytych słomianemi strzechami. Są to śpichrze murzyńskie. Niektóre z nich bywają już murowane, właściwie zbudowane z ubitej gliny, mieszanej ze słomą.
Prawie wszędzie wpobliżu wsi ciągną się na znacznych obszarach pola prosa, kukurydzy i plantacje bawełny.
Strona:F. A. Ossendowski - Wśród czarnych.djvu/141
Ta strona została uwierzytelniona.