Naturalnie, że pozostało jeszcze bardzo dużo do zrobienia w tej dziedzinie, bo są to dopiero początki racjonalnej gospodarki bawełnianej.
Potrzebne są kapitały, drogi, koleje i udział prywatnych przedsiębiorców-plantatorów. Tymczasem jest zaledwie jeden, który wkłada wielkie kapitały. Jest nim p. Hirsch — i jego plantacja w Sama nad Nigrem wygląda bardzo poważnie, świadcząc o zdrowej idei, położonej w podstawy całego przedsiębiorstwa. Ludzie rozpoczęli tu walkę z suchym klimatem, wycieńczającym glebę, i z zabójczym wschodnim wiatrem, który można nazwać gorącym mrozem, ponieważ odgrywa taką samą rolę, jak północny mróz, regulując bieg i tempo życia roślinnego i zwierzęcego.
Ten wschodni wiatr na pewien czas wstrzymuje życie roślin i, wprowadzając świat roślinny w stan uśpienia, do śmierci podobnego, daje mu możność nabrania, akumulowania nowych sił dla następnego wybuchu przejawów życia we wszystkich jego formach. Z tym wiatrem, z tą potęgą natury afrykańskiej rozpoczęły walkę kolonjalny rząd i prywatne przedsiębiorstwa. Zadanie to ciężkie, wymagające cierpliwości, długich lat wytężonej pracy i studjów najpoważniejszych.
Ten wielki wysiłek obserwowałem na całej przestrzeni zwiedzonej części Sudanu i w Wysokiej Wolcie, gdzie planowo wykonywa się szeroko zakreślony „program Carde’a“. Władze niezawodnie widzą szereg błędów technicznych i psychologicznych, lecz nie zrażają się tem i pracują, naprawiając usterki i dążąc wytrwale do celu.
Strona:F. A. Ossendowski - Wśród czarnych.djvu/143
Ta strona została uwierzytelniona.