nicję do niej, co zaś do ekwipunku tropikalnego, osobistego i obozowego, oraz instrumentów, przyrządów i aparatów fotograficznych i kinematograficznych, to te byłem zmuszony nabyć we Francji.
Ponieważ, oprócz moich własnych naukowych i literackich celów, chciałem przysporzyć dla naszych uniwersytetów i muzeów, zbiorów zoologicznych, botanicznych i etnograficznych, a także wykonać pierwszy polski film podróżniczy, egzotyczny, zaprosiłem do swojej ekspedycji dwóch młodych ludzi, pp. Jerzego i Kamila Giżyckich, którym dałem materjalne środki na wystudjowanie, przez pierwszego — fotografji i kinematografji, przez drugiego — praktyki preparatorskiej dla gromadzenia zbiorów zoologicznych. Obaj mieli daną im przeze mnie zupełną samodzielność w pracy. Specjaliści orzekną, jak się wywiązali moi pomocnicy ze swego zadania. Wiem tylko, że pracowali ciężko i wytrwale.
Dobrym pomocnikiem i niezastąpionym towarzyszem podróży była moja żona, Zofja Ossendowska, która, chociaż jako artystka (wiolinistka-wirtuozka) mogłaby więcej od nas odczuwać trudy naszego przedsięwzięcia, jednak nigdy nie była nam zawadą, w najcięższych okresach podróży zachowując pogodę ducha i niezbędną w ciężkiej pracy — wesołość i spokój. Żona moja pracowała dużo nad odżywianiem personelu i ładem w naszej ekspedycji, a oprócz tego dokonała bardzo cennych badań nad muzyką szczepów murzyńskich.
Wszystkim moim pomocnikom dziękuję z duszy i serca za ich pracę.
Strona:F. A. Ossendowski - Wśród czarnych.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.