Strona:F. A. Ossendowski - Wśród czarnych.djvu/248

Ta strona została uwierzytelniona.

Widziałem na własne oczy kilku wójtów, ukaranych przez miejscowego administratora za wykroczenia służbowe.
Administrator kazał przywiązać wójta do swego krzesła nitką za nogę. Liczni klienci — murzyni, widząc to, zaśmiewali się, głęboko raniąc dumę wójta, uwiązanego niby kura na nitce. Więzienie uczyniłoby z niego męczennika, ta zaś pospolita nitka oraz pogardliwe porównanie do kury wystarcza, że wójt po raz drugi nie chciałby w takiej roli figurować przed ziomkami.
Administrator uśmiechał się pod wąsami, będąc tego pewnym.
Innym razem widziałem wójta, uwiązanego w ciągu godziny na sznurku do drzewa, do którego była uwiązana również, znienawidzona przez murzynów „kinsikule“ — małpa zielona.
Później na wybrzeżu Kości Słoniowej spotkałem admistratora, który był zmuszony ukarać wójta za to, że ten nie zwołał w oznaczonym terminie rekrutów.
Przekroczenie poważne, kara zaś była komiczna, aczkolwiek bardzo skuteczna, gdyż nazajutrz wójt latał go całym obwodzie, zwołując poborowych, a przed wieczorem zjawił się na czele całego ich oddziału.
Cóż takiego obmyślił administrator?
Rzecz bardzo prostą, osnutą wyłącznie na zrozumieniu duszy murzyńskiej.
Żołnierze administratora, śmiejąc się i drwiąc, ubrali wójta w płaszcz, upleciony ze świeżych liści karité i włożyli mu na głowę takiż kołpak.