To samo robią kobiety, a wcale nie troszczą się o dzieci. Dziatwa wtedy zabiera się do robienia łuków i strzał i rozpoczyna polowanie na drobne zwierzęta i ptaki, żywiąc się własnym kosztem i pomysłowością.
Wszyscy czekają na porę deszczową, po której wybuja znowu wszystko i czarni ludziska, zapominając o dość marnem istnieniu w porze posuchy, z murzyńską beztroską śpieszą się znowu ze zjedzeniem wszystkiego, co dała im hojna, chociaż zdradliwa i zmienna w swych nastrojach ziemia.
Tylko grioci wiedzą, że zawsze będą syci i ubrani, i jeszcze jedna kasta — znachorzy. Ci przebiegają dżunglę, szukając tajemniczych leczniczych traw, ziół i drzew, o których nigdy nikomu nie powiedzą, leczą swoich rodaków lub urządzają próby trujące, rodzaj „sądu bożego“, a jedno i drugie przynosi im dobre dochody i zabezpiecza od głodu i niedostatku.
Znachorzy stanowią odłam kasty czarowników. Oni to umieją przygotowywać roślinne trucizny, któremi zatruwają ostrza strzał; oni fabrykują amulety lecznicze; oni znają wszystkie rośliny, niosące zdrowie lub śmierć. Gubernator Gwinei mówił mi, że znachorzy murzyńscy posiadają zioła, któremi usuwają wściekliznę u psów i skutki ugryzienia przez te psy. Znachorzy znają też właściwości drzewa „teli“. Ekstrakt z kory tego drzewa garbuje skóry prawie natychmiastowo i tych skór nie dotkną później ani termity ani żarłoczne mrówki. Lecz jednocześnie ten ekstrakt jest potężną trucizną i jej to właśnie używają na „sądzie bożym“. Jeżeli mąż podejrzewa żonę o zdradę, przyjaciela swego
Strona:F. A. Ossendowski - Wśród czarnych.djvu/74
Ta strona została uwierzytelniona.