Strona:F. A. Ossendowski - Wśród czarnych.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.

stanął na tylnych nogach, sięgałby ramienia dorosłego człowieka. P. Kamil strzelił do niego z automatycznego Winchestera kal. 401 i kula z tej broni odrazu przerwała nić długiego żywota tego, z pewnością, wodza całego szczepu małpiego. Zdobyliśmy też na tych polowaniach małego dzika afrykańskiego (fakoszera) i zieloną papużkę z trzema pisklętami, co powiększyło naszą menażerję. Zabito nadto kilka małych zajęcy miejscowych o bardzo drobnych główkach — Lepus capensis.
Nie doszliśmy jeszcze do obfitujących w zwierzynę miejscowości, czekają one na nas w Wysokiej Wolcie, na Nigrze i na sawannach. Lecz zato cały szereg obserwacyj nad małpami zdążyłem tu poczynić, gdyż niebardzo lubię strzelać do „protoplastów rodzaju ludzkiego“ i wolę przyglądać się tym mądrym zwierzętom. Jeden młody „Papio“ jedzie z nami dalej. Czy dojedzie? Jest to wielkie pytanie, gdyż małpy są nader słabego i delikatnego zdrowia.
Mała faworytka mojej ekspedycji — szympans „Kaśka“, właśnie wczoraj znowu zachorowała. Ma katar, gorączkę i coś ją nadobitkę ugryzło w powiekę. Nosi przepaskę, kicha zawzięcie i ma rozgoryczoną twarz, bardzo przypominającą starego pijaka po burzliwej eskapadzie.
Są to żarty, jednak zoologiczny ogród w Poznaniu, dla którego przeznaczyliśmy „Kaśkę“, jest poważnie zagrożony, gdyż nasza faworytka jest istotnie ciężko niedomagająca. Robimy wszystko, aby ją ocalić; okładamy ją kompresami, stosujemy smarowanie jodyną,