Kurussa — jedno z ostatnich miast wschodniej Gwinei, leży nad Nigrem.
Nie jest on tu zbyt szeroki, może na jakie 300 metrów, a biali ludzie nałożyli tu nań kajdany w postaci żelaznego mostu kolejowego. Kurussa bowiem leży na linji kolejowej Konakry-Kankan.
Tu w zacisznej przystani czekały na nas, jak już wspominałem, uprzejmie przysłane po moją ekspedycję przez gubernatora Sudanu francuskiego, dwie szalandy (chalands). Są to żelazne, duże łodzie, na których wznoszą się małe, dość przewiewne domki. Są one istotnie małe, lecz doskonale mieszczą każdy po dwa łóżka obozowe, stół jadalny, biurko, toaletę, umywalnię, 4 krzesełka, skład na bagaż i — już poza ścianą domku — kuchnię, gdzie się odrazu zagospodarował nasz czarny kucharz, stary wyga, nicpoń i pijak, murzyn Mammon ze szczepu Sussu.
Spakowawszy szczelnie nasze duże, bo więcej od tonny ważące bagaże, zakupiwszy żywność na drogę, która ma potrwać 9 — 12 dni, dałem znak do odpłynięcia.
Strona:F. A. Ossendowski - Wśród czarnych.djvu/93
Ta strona została uwierzytelniona.
RZEKA NIGER.