leczeniem różnych chorób, połowem ryb i krabów, utrzymywaniem palarni opjum i haszyszu, oraz tajnych przytułków dla zbrodniarzy wszelkiego rodzaju. Policja nie ryzykowała zapuszczać się w labirynt krzywych uliczek tego przedmieścia, gdzie za każdym rogiem mogło czyhać niebezpieczeństwo i gdzie żaden pościg za złoczyńcami nie mógłby się udać, wszystkie bowiem domy były połączone podziemiami, umiejętnie skrytemi przejściami, w których przy wejściu nieproszonych gości zawalała się ziemia, wynikały wybuchy lub wylewała się płonąca nafta, albo siarka.
Takie było to przedmieście koreańskie.
Cała banda zbójów, która stale grasowała w porcie władywostockim, dokonywując w biały dzień napadów na sklepy i banki, lub porywając i więżąc bogatych ludzi dla okupu, miała tu swe barłogi, niedostępne dla policji i sądu. O ile bandytom po śmiałej wyprawie udawało się przedostać do dzielnicy koreańskiej, byli już bezpieczni i mogli śmiać się z policji i z władz śledczych.
Gdy się zaczęła wojna Rosji z Japonją, byłem we Władywostoku i wiem, że miny podziemne w celu wysadzenia dwóch ważnych fortów tej twierdzy prowadzono z dzielnicy koreańskiej, a wszyscy szpiegowie, na których ślad wpadły władze wojskowe, utonęli w mrowiu biało ubranych, tajemniczych i milczących synów kraju „Smutnego Zachodu“.
Jak z dżungli, jak z tajgi wychodzą nocą na łup zwierzęta drapieżne: tygrys, pantera i niedźwiedź, tak stamtąd wychodzili ludzie, ścigani przez prawo, a czyny ich były niemniej krwawe i dzikie. W tych norach podziemnych przedmioty złote i srebrne przetapiano na małe bloki drogich metali i sprzedawano przez
Strona:F. A. Ossendowski - W ludzkiej i leśnej kniei.djvu/111
Ta strona została uwierzytelniona.