jubilerów koreańskich jubilerom rosyjskim; drogie kamienie, papiery wartościowe i przedmioty, nienadające się do przeróbki, pakowano do pudeł z suszonemi rybami, lub z wiązankami wodorostów jadalnych i ładowano na dwumasztowe dżonki koreańskie, które, jak cienie, bez szmeru i plusku sunęły zatoką Amurską do morza Japońskiego i do brzegu Korei lub dalej do Chin.
Ten proceder złodziejski prowadziła odrębna kasta piratów, a ponieważ z ich usług korzystali jeszcze doniedawna Rosjanie i cudzoziemcy, ludzie ci doszli do wielkiej wprawy, posiadając dużą odwagę żeglarzy i bojowników.
Echo tego przedmieścia koreańskiego doszło mię pierwszego wieczoru po przyjeździe moim do Władywostoku.
Przepiękny księżyc w pełni płynął po ciemno-szafirowem niebie. Jarzyły się i płonęły gwiazdy, które zdawały się wisieć zupełnie nisko nad górami i morzem. Moi znajomi poradzili mi, abym poszedł w góry, położone nad miastem i zobaczył prześliczną nocną panoramę morza.
Włożyłem do kieszeni nieodstępnego w mych podróżach Mauzera[1] i wchodziłem pnącemi się do góry ulicami na coraz wyższe tarasy. Wreszcie zacząłem spotykać oddzielne domki, a później chałupy, sklecone z desek od pudeł. Wkrótce i te zabudowania znikły. Wspinałem się na spadki gór, trawą porosłe, na szczycie których rósł młody las z drzewami, pokrzywionemi i oszpeconemi przez mgłę i wiatry.
Stąd roztaczał się prześliczny widok.
- ↑ Rewolwer automatyczny fabryki Mauzera w Niemczech.