Strona:F. A. Ossendowski - W ludzkiej i leśnej kniei.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.

się z poza kamieni ciemno-brunatne zwierzątko o długim włosiu. Biegło szybko, kierując się w stronę nagiego szczytu. Wystrzeliłem. Zwierzątko upadło, zaczęło się wić na jednem miejscu, ale po chwili podniosło się i z wielką szybkością pobiegło dalej. Zatrzymał je drugi nabój grubego śrutu. Podszedłem i zobaczyłem ciemno brunatne zwierzątko o białej sierści na piersiach i brzuchu i o długich, jasnych włosach, rosnących z rzadka pośród ciemnego futra. Było bardzo podobne do niedużego psa, tylko bardziej puszyste i zupełnie dzikie. Gdym je obejrzał szczegółowo, przekonałem się, że jest to szop[1], obecnie znikający na obszarach Dalekiego Wschodu i pozostający jeszcze w Korei i we wschodniej części chińskiej prowincji Heilunkiang, czyli Mandżurji.
Przez cały czas mego pobytu i podróży po kraju Ussuryjskim jeszcze raz spotkałem szopa. Było to na rzece Majche, niedaleko od kopalni węgla.
Klub myśliwski po pewnym czasie mego pobytu we Władywostoku zaprosił mnie na polowanie na aksisy-jelenie, (Cervus axis), których znaczna ilość przechowała się na wyspie Askolda, leżącej w zatoce Piotra Wielkiego. Do pionowo wystających z morza brzegów tej skalistej wyspy dowieziono nas niewielkim statkiem parowym. Zaczęliśmy się wznosić wąskiemi ścieżkami, wijącemi się pośród skał, wreszcie weszliśmy na cudowną płaszczyznę, pokrytą wspaniałym lasem z dębów, grabów i leszczyny. Rozstawiono nas w jednej linji i uprzedzono, że strzelać możemy tylko kulami ekspresowemi i zabijać wyłącznie samców.

Staliśmy, zachowując głębokie milczenie. Dwóch

  1. Procyon lotor.