Strona:F. A. Ossendowski - W ludzkiej i leśnej kniei.djvu/132

Ta strona została uwierzytelniona.

i upadło bez życia. Parę kul jeszcze wpakował w łeb tygrysa mały chłopak, a potem dopiero zaczął pomagać bratu, który otrzymał bardzo poważne rany, również jak i koń, straszliwie broczący krwią. Pomógł bratu zejść z siodła, naprędce zrobił mu opatrunek, rozerwawszy swą koszulę na bandaże, i przywiózł do domu. Wziąwszy parobka, powrócił na miejsce wypadku, zdjął skórę z tygrysa i zjawił się z tem trofeum w osadzie ojca.
Takich młodzieńców wychowuje życie z naturą, śród przygód i stałych niebezpieczeństw, wymagających odwagi, siły woli i przytomności umysłu. Jest to najlepsza, choć bardzo twarda szkoła dla podrastającego pokolenia, od którego zależeć będą losy, szczęście i wielkość wszystkich państw i narodów.




ROZDZIAŁ IV.
WYSPA ZBRODNI.

Prawie pod fortami Władywostoku, w zatoce Ussuryjskiej wznosi się mała wyspa, z jednej skały złożona. Nagi kamień i tylko w jego szczelinach rosną małe krzaczki. Nie widać tu ani domu europejskiego, ani żadnej fanzy chińskiej lub koreańskiej, chociaż o jakie dwa kilometry na brzegu półwyspu Murawjew-Amurski leży szaro-żółta dzielnica koreańska. Czasami zatrzyma się przy tej skale dla połowu ostryg i krabów jaka uboga dżonka. Tylko stada mew gnieżdżą się na jej szczycie.
Wyspa ta zupełnie bezludna, niepotrzebna, a jednak usłyszy o niej każdy podróżnik, zwiedzający Władywostok, ponieważ stały się tu niegdyś rzeczy okropne,