Spędziłem parę dni w osadzie Nowokijewsk i przyglądałem się jej życiu. Bywałem stale w towarzystwie miejscowych oficerów. Osobliwe to było towarzystwo. Większość stanowili oficerowie, zesłani tu za różne występki, jak np. sprzeniewierzenie pieniędzy rządowych, pijaństwo, nieuczciwą grę w karty, za skandale, zabójstwo żołnierzy i za okrucieństwo w koszarach. Były to typy zupełnie zwyrodniałe, upadłe, znajdujące rozrywkę wyłącznie w wódce, kartach i rozpuście. Większość była kawalerów, gdy więc przybywała rodzina oficerska, zaczynały się romanse, skandale i pojedynki. Oazę stanowili oficerowie z dobrych rodzin, mianowani do Nowokijewska przypadkiem. Życie tych ludzi było ustawiczną męką. Nie mogli się tu zaaklimatyzować, przyzwyczaić do ohydnych warunków służby i istnienia. Zabijali oni czas polowaniem. To była jedyna rozrywka. Poza tem nic: ani książek, ani towarzystwa, ani przyjemności kulturalnych. Zwykle uciekali stamtąd jak najprędzej przy pierwszej sposobności, ale komu się to nie udawało, ten był skazany — na samobójstwo. Najczęściej zaczynał pić i w stanie nieprzytomnym w ataku wesołości pijackiej lub rozpaczy pakował sobie kulę w łeb lub w serce.
Cmentarz w Nowokijewsku jest ponurą kartą historji kolonizacji rosyjskiej na wybrzeżu oceanu Spokojnego.
Większość zaś jednak, prawie zapomniana przez władze, rzucona na brzegi martwej zatoki, na dzikie pogranicze Korei, potrafiła istnieć. Homeryczne pijaństwo, hazardowna gra w karty i nieskończone, często krwawe burdy rozjaśniały życie tych upadłych ludzi.
Strona:F. A. Ossendowski - W ludzkiej i leśnej kniei.djvu/155
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ VII.
KLUB TYGRYSA.