wsze cuchnącego siarczanem wodoru, spostrzegliśmy dziwne zjawisko. Oto po pewnym czasie ze szlamu wyrastały długie, ruchome trawki o zabarwieniu bladożółtem. Trawki te wkrótce znikały bez śladu. Zdawało się, że to jakieś żyjące w szlamie istoty wysuwają macki i rychło je chowają.
Mieliśmy słuszność, gdyż były to kolonje bakteryj Beggiatoa, tych zwiastunów śmierci mórz i słonych jezior, gdy się w nich rozkładają pewne sole, tworzące siarkowodór, który zabija życie w takich basenach.
Gdyśmy czynili dalsze badania, okazało się, że na pewnej głębokości pod powierzchnią jeziora wisi jakby olbrzymia siatka z ogromnych ilości połączonych ze sobą kolonij Beggiatoa, które z dna wznosiły się coraz wyżej i wyżej, zabijając wszelkie przejawy życia. Jezioro Sziro było więc zupełnie martwe; tylko w najwyższych warstwach żyły jeszcze małe raczki, tzw. „hammarus“, bardzo podobne do zwykłych krewet, tylko małe, nie większe nad 1 centymetr, ale tak samo szybkie i śmiałe, jak ich morskie „kuzynki“.
Jednak nastąpić musi czas, gdy ilość siarkowodoru, wytwarzanego przez Beggiatoa, zabije i tych przedstawicieli dawnej fauny jeziora, i wtedy zakończy się proces jego zamierania, gdyż i same bakterje ostatecznie strują się produkowanym przez siebie szkodliwym gazem.
Byłem niegdyś wraz z prof. Werigo na badaniach limanów pod Odessą i niektórych rejonów morza Czarnego. Tam także odbywał się proces zamierania, grożąc w bliższym lub dalszym terminie zupełnem zanikiem życia w tem morzu. Ponieważ ten proces odczuwają ryby, postrzegamy przeto, że coraz bardziej omijają one morze Czarne, bowiem na znaczniejszych
Strona:F. A. Ossendowski - W ludzkiej i leśnej kniei.djvu/20
Ta strona została uwierzytelniona.