Strona:F. A. Ossendowski - W ludzkiej i leśnej kniei.djvu/21

Ta strona została uwierzytelniona.

głębokościach spotykają tam już zatrute warstwy wody, coraz bardziej posuwające się do góry, ku powierzchni morza.
Tak się odbywa ponury i smutny okres śmierci dużych basenów wodnych, zamieniających się w martwe zbiorniki słonej wody, przesyconej siarkowodorem. Takim basenem oddawna jest morze Martwe w Palestynie, ogromna zaś ich ilość jest rozrzucona na niezmierzonych obszarach Azji.
Bardzo ciekawem zwierzątkiem jest Hammarus.
Tysiące tych raczków pływa w wierzchnich warstwach Sziro i bardzo energicznie atakuje kąpiących się uderzając w ich ciała swojemi ostremi główkami a potem błyskawicznie uciekając. Kiedy wrzucaliśmy do wody kawałki chleba lub korka, widzieliśmy, że dookoła kotłowało się od tych żyjątek, które obracały rzucony przedmiot na wszystkie strony, zjadając go bardzo szybko.
Podczas naszych wycieczek po jeziorze, nieraz przybijaliśmy do brzegu północnego, gdzie wpadał niewielki strumyk słodkiej wody i gdzie rosły trzciny i sitowia. Pociągały nas tu wielkie kaczki czarne, tak zwane „turpany“ (kormorany), czyli „kruki morskie“. Mieszkały, oczywiście, gdzieś na innem jeziorze, lecz przylatywały tu w jakimś celu.
Ponieważ gorzko-słona woda Sziro jest wyborna na choroby żołądkowe, więc turpany przylatywały tu może — dla kuracji?
Zastrzeliliśmy kilka okazów, lecz żałowaliśmy tego później, gdyż mięso miały ohydne, twarde, cuchnące rybami.
Pewnego razu, gdyśmy siedzieli na brzegu strumyka i pili herbatę, usłyszeliśmy za sobą szmer