szy zobaczyłem zająca, goniłem go co tchu i rzucałem kamieniami, chcąc go ugodzić. Miałem zaś wtedy pięć lat. Po tem zdarzeniu uprosiłem, by mi kupiono pistolet dziecięcy, strzelający papierowemi pistonami, i wychodziłem sam no polowanie. Doskonale podchodziłem dzikie kaczki i cietrzewie i straszyłem je ze swego pistoletu, mierząc bardzo starannie. Dziwiłem się tylko, że nigdy nic nie zabiłem. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że dla upolowania zwierzyny nie wystarcza narobić hałasu z pistoletu.
Pamiętam też jeden objaw swojej miłości do natury dzikiej i dziewiczej. Będąc już studentem uniwersytetu, brałem udział w wycieczce na Kaukaz. Ktoś z ludzi miejscowych wskazał mi górę, na szczycie której podobno nikt nie był. To mię zainteresowało, i postanowiłem dotrzeć do wierzchołka tej góry, gdzie noga ludzka jeszcze nie postała. Przez cały dzień wspinałem się, kalecząc sobie ręce i nogi, aż dotarłem nareszcie do szczytu.
Byłem szczęśliwy i dumny, że jestem tam pierwszy może od czasu, gdy owa góra powstała na powierzchni ziemi, i że tylko orły były moimi współzawodnikami. Góry, lasy, rzeki, morze i miasta były tam, na dole, a ja — tu wysoko, pod obłokami.
Oglądałem się radośnie i nagle drgnąłem. Na ciemno-szarej skale przeczytałem napis, uczyniony kredą: „Tu był clown A. Durow“[1]. Pod skałą leżały pudełka od sardynek, szczątki butelki i połamane pudełko od zapałek.
Poczułem obrazę, zniewagę i zapłakałem.
Ten właśnie żywiołowy pociąg do natury, który
- ↑ Znany w Rosji clown cyrkowy.