Wstał przede mną obraz ukojonego ciszą trzęsawiska, zobaczyłem ognisko i przy niem włóczęgę, płaczącego łzami krwawemi od blasku płomieni...
Wczesną jesienią wypadło mi po raz trzeci zwiedzić Hankę. Tym razem pojechałem już na samo jezioro, a mianowicie do wielkiego sioła Kamień-Rybołow, którego ludność stanowili przesiedleni przed 30 laty chłopi z Ukrainy. Jest to duża i bogata osada, trudniąca się połowem ryb i gospodarstwem rolnem na urodzajnej glebie południowego brzegu jeziora.
Prowadziłem tam badania nad składem chemicznym gleby owych okolic, rząd rosyjski bowiem nosił się z zamiarem założenia tam nowych kolonij wychodźców z Rosji. Chodziło więc o to, aby ściśle określić charakter gleby i warunki klimatyczne, w celu przysłania nowych osadników z takich miejscowości Rosji europejskiej, gdzie te zasadnicze czynniki są podobne do czynników południowej części kraju usuryjskiego.
Spędziłem w Kamieniu-Rybołowie około trzech tygodni i dobrze się zapoznałem z jeziorem, pływając z rybakami i objeżdżając je podczas wycieczek naukowych, jak również w wolnych chwilach podczas polowań.
Jezioro Hanka dzieli się na dwie części. Większa, należąca do Rosji, nosi nazwę „Wielkiej Hanki“, mniejsza położona już w granicach Chin, na obszarach Mandżurji, nazywa się „Mała Hanka“. Właściwie są to dwa jeziora, przedzielone wąskiem pasmem piaszczystej