Strona:F. A. Ossendowski - W ludzkiej i leśnej kniei.djvu/303

Ta strona została uwierzytelniona.

szy tę czynność, pokiwał głową ze smutkiem i mruknął:
— No, no! Upiększyli pana na tej wyprawie! Nie wiem, czy znalazł pan tam dla siebie tematy, ale co do sińców, tych przywiózł pan poddostatkiem!
Byłem rozgoryczony i wściekły, więc te uwagi profesora uważałem za zbyteczne.
Przez parę tygodni miałem bardzo rozmarzone i smętne oko, oraz zbyt dostojnie obracającą się szyję — na pamiątkę niezwykłej wyprawy na nieproszonych pomocników ministra skarbu.




ROZDZIAŁ III.
W OKOLICACH BARNAUŁU.

W Barnaule Zaleski zapoznał mię z doktorem Zassem, uczniem swoim z czasów, gdy profesor był rektorem uniwersytetu w Tomsku. Zass był to wysoki, chudy Niemiec, o niebieskich oczach krótkowidza i o zwichrzonej zawsze bezbarwnej czuprynie. Słynął w obwodzie Ałtajskim, jako doskonały lekarz, jakim był rzeczywiście.
Doktór Zass nie pił, nie palił, nie grał w karty, ale miał jedną namiętność, na którą się uskarżała jego żona: był zapalonym myśliwym, pierwszorzędnym strzelcem i doskonałym, szlachetnym sportowcem.
Nasza znajomość zaczęła się od tego, że Zass zaprowadził mię do swego gabinetu i pokazał zbiory broni myśliwskiej. Były tam strzelby różnego rodzaju, do wszelkiego polowania i, zdaje się, wszystkich bardziej znanych majstrów, a więc czeskie Lebeda, belgijskie Lepage’a, angielskie Scott, Pardey, Lancaster,