wytrącało z ich szeregów dziesiątki, a czasem setki ofiar. Dla rządu było to nawet okolicznością pożądaną, gdyż zmniejszało jego wydatki i pozbawiało kłopotu.
Wreszcie statek wpływał w cieśninę Tatarską i zatrzymywał się niedaleko od brzegu, około jednego z dwóch punktów administracyjnych; Due lub Aleksandrówka. Spuszczano łodzie i wyładowywano podróżnych, wymęczonych i chorych, oraz ich skromny dobytek.
Morze w cieśninie jest zawsze burzliwe, a fale rzucają czółnami; nieraz dwóch skutych razem aresztantów wpadało do wody, a niebardzo się zwykle śpieszono z ich ratunkiem; węzełki i skrzynki z różnemi łachmanami, parą zapasowych butów, z tytoniem i zapałkami były zawsze zmoczone, a czasem nawet porwane przez szalejące bałwany. Łodzie z trudnością dobijały do brzegu, przy którym szczególnie wściekały się fale, bijące w wysokie i strome skały.
Żadnego portu lub chociażby przystani dla statków i łodzi rząd rosyjski podczas władania Sachalinem wybudować nie potrafił.
Pasażerów wypychano kolbami na brzeg i otaczano zewsząd najeżonemi bagnetami. Na komendę ci ludzie, grzesznicy, lecz i męczennicy zarazem wyruszali do głównego zarządu więziennego, jednej z dwóch osad rządowych, gdzie ich spisywano i wyznaczano do określonych więzieni i na pewne roboty przymusowe, często przykuwając ich łańcuchem do taczki lub wozu.
Od tej chwili osadzie przybywał nowy mieszkaniec. Osady te były wszystkie jednego typu, gdyż składały się z zarządu karnego, cerkwi, koszar żołnierskich, z paru sklepików i kilku dużych więziennych budynków, ponurych i strasznych, gdyż pełnych
Strona:F. A. Ossendowski - W ludzkiej i leśnej kniei.djvu/338
Ta strona została uwierzytelniona.