Siedział on na brzegu, przy samej wodzie, jak ciemny głaz, i od czasu do czasu zanurzając w rzece potworną łapę, wyrzucał na żwir większe ryby. Dziwny to był smakosz. Nie zjadał ryb, lecz odgryzał im tylko głowy, resztę pozostawiając ptakom drapieżnym, które czyhały na ukończenie obiadu władcy lasu.
Wszystkie ryby były prawie jednego gatunku, a mianowicie „keta“, czyli wschodnie łososie azjatyckie, ważące od 10–25 funtów; o tej porze roku już bardzo rzadko widywałem jesiotry, które składają ikrę wcześniej od łososi.
W środkowej części wyspy spotkałem pierwsze koczowisko pierwotnych tubylców Sachalinu i wysp japońskich, Ajnosów, t. zw. Ajnosów brodatych.
Jest to plemię mongolskie, odznaczające się małym wzrostem, dziwnie cienkiemi nogami i bogatem owłosieniem głowy, piersi i twarzy; niektóre rody posiadają już zagrody, trudnią się rolnictwem i hodowlą bydła.
Myśliwi Ajnosi używają wyłącznie pułapek i sideł na mniejsze zwierzęta, oraz dołów z zaostrzonemi palami na grubsze.
Na północnych kresach wyspy, koło przylądka Elżbiety, Ajnosi trudnią się rybołówstwem morskiem, na swoich dużych łodziach, z kory i skór fokowych zbudowanych, wypływając daleko na morze Ochockie, które prawie nigdy nie zamarza.
Są oni doskonałymi i wprawnymi miotaczami harpunów, łapią z ich pomocą foki, morsy i nawet wieloryby.
Foka i mors, zabite na wodzie, gdy płyną, natychmiast toną i przepadają dla myśliwego. Z tego powodu Ajnosi przymocowują harpun do mocnych paty-
Strona:F. A. Ossendowski - W ludzkiej i leśnej kniei.djvu/351
Ta strona została uwierzytelniona.