Strona:F. A. Ossendowski - W ludzkiej i leśnej kniei.djvu/387

Ta strona została uwierzytelniona.

dla siebie spowiednikiem i najsurowszym zarazem sędzią, Ojcze!
Starzec przymknął oczy i po chwili milczenia znowu rzucił pytanie, a jego oczy wpatrywały się we mnie ciekawie.
— Cóż dalej?
— Dalej? Straszne rzeczy mogą się stać, jeżeli człowiek znajdzie w sobie moc, aby uprzytomnić ukryte zbrodnie swoje! Może nastąpić okres obłąkania, straszliwej pokuty lub odrodzenia.
— Młody jesteś, synu, a mówisz jakbyś znał życie! — szepnął mnich, uśmiechając się.
— Ojcze! — odpowiedziałem. — Życie twarde i chytre, czyhające na ludzi, oddawna otacza mię ze wszystkich stron. Znam je dobrze i wiem, co jest warte. Wiem, że najcięższa pokusa krwi w niedoścignionem pragnieniu. Może ona uczynić z człowieka męczennika o jasnej lecz słabej duszy, pełnej łez, lub zbrodniarza o czarnej duszy, pełnej krwi i nienawiści. Tylko najsilniejsi potrafią wytrwać i życie ich, chociaż twarde i niewesołe, może być wzorem dla innych, ich praca zaś przynieść może plon obfity.
Mnich opuścił siwą głowę na piersi i zamyślił się głęboko... Milczenie trwało długo, a ja już wiedziałam, że usłyszę spowiedź duszy ludzkiej, pełnej troski i męki.
Starzec wstał, nalał mnie i sobie herbaty, potem usiadł i zaczął mówić, przerywając od czasu do czasu opowiadanie i wpadając chwilami w zadumę.
— To prawda, że tylko męka moralna może zgubić lub podnieść człowieka... Tak było i ze mną... Jaką zbrodnię popełniłem — to wszystko jedno! Czyż zmienia postać rzeczy morderstwo ciała czy duszy? Zbrodnia pozostaje zbrodnią. Zbrodnia rodzi mękę moralną,