Doktór nastrzelał sporo gęsi i kaczek, a ja powróciłem do obozu z pustą torbą.
Lecz gdy Peacock dowiedział się o mojej przygodzie, spoważniał i rzekł:
— O, pan upolował coś daleko cenniejszego, niż gęsi i kaczki, bo przekonanie o własnej zimnej krwi, która powiada: „strach strachem, a myśl — myślą“!
Stary Anglik miał słuszność.
Toteż wkrótce przy kolacji już się zupełnie pocieszyłem.
Ale te piaszczyste plamy na bagnach pamiętam bardzo dobrze i nigdy im nie dowierzam. Wolę człapać po wodzie i błocie, plącząc się nogami w gęstej i ostrej trawie błotnej, niż stąpać po tych podstępnych, a tak zdradzieckich piaskach!
Dość miałem strachu i roboty w takiej pułapce na It-Kulu.
Po powrocie na Sziro, spędziwszy tam kilka dni dla opracowania badań It-Kulskich, wyruszyliśmy z profesorem Zaleskim w stepy, dokąd nas zaprosił bogaty Tatarzyn, Jusuf Spirin, posiadający olbrzymie tabuny koni.
Był to zupełnie prosty, niewykształcony, ale bajecznie bogaty koczownik. Mieszkał ze swą rodziną w namiotach, które przenosił z miejsca na miejsce w miarę tego, jak tabuny zjadały trawę w tej lub innej części stepów, pomiędzy jeziorami Sziro, It-Kul i Szunet.