Strona:F. A. Ossendowski - W ludzkiej i leśnej kniei.djvu/71

Ta strona została uwierzytelniona.

wprawni Tatarzy nikogo wytropić w stepach nie potrafili. Gubili się więc w domysłach.
Zręczny i doświadczony sędzia śledczy zagadkę tę rozwiązał. Opatrzywszy zranione ogiery i jeden z dognanych i zawróconych tabunów, a także ślady podkutych koni i drogę, którą przeszły prowadzone tabuny, dał rozkaz policji w całym obwodzie wyszukania człowieka, właściciela bardzo dużego, rudego ogiera, nie podkutego, ze złamanem jednem kopytem. Po kilku dniach policjant ze wsi, odległej od Sziro o 60 kilometrów, przywiózł chłopa — ukraińca, który był posiadaczem właśnie takiego konia. Ogiera zaś nie przyprowadzili ze sobą, ponieważ, jak mówił chłop, uciekł, i szukają go teraz. Sędzia zagroził chłopu więzieniem, jeżeli nie wyzna prawdy, lecz ten zapierał się uparcie.
Wtedy sędzia kazał zaaresztować chłopa, a gdy go osadzono w kancelarji policjanta, przyszedł do niego i tak przemówił.
— Widzę, że jesteś dobrym „ptaszkiem“, ale ja w swojem życiu widziałem lepszych. Bo to, widzisz, mój przyjacielu, łapałem koniokradów w Turkiestanie... odważnych Turkomenów i przebiegłych, jak lisy, Persów. Nikt mnie teraz na tem nie oszuka. Pamiętaj o tem, a teraz słuchaj! Masz ogromnego i złego ogiera rudego, który złamał sobie kopyto u lewej tylnej nogi. Ten ogier ma prawie biały ogon. Jakbym go widział przed sobą! A mądre to konisko, bo potrafiło nauczyć się od ciebie praktyki złodziejskiej. Postępujesz tak... Wiem i to, mój przyjacielu! Upatrzywszy sobie tabun tatarski, przyprowadzasz w nocy swego rudego. Ten rozpoczyna bitwę z tatarskim ogierem i zwycięża, bo jest większy i silniejszy. Pastusi,