Strona:F. A. Ossendowski - W ludzkiej i leśnej kniei.djvu/73

Ta strona została uwierzytelniona.

Chłop upadł na kolana i zaczął błagać o przebaczenie, wydając swych towarzyszów, którzy popędzili tabun na Ałtaj. Sędzia zarządził pościg krótszymi drogami, bo za pomocą telegrafu.
Rabusie zostali ujęci, tabuny zwrócone właścicielowi. Jednak od tego czasu Machmet i Alim, robotnik i daleki krewny Spiryna, często odwiedzali swoje tabuny, kontrolując pastuchów. Krewni zaaresztowanych rabusiów przyłapali Tatarów i zamordowali ich w okrutny sposób. Sprawców tej zbrodni jednak nie zdołano znaleźć.
Gdy rozpytywałem sędziego, w jaki sposób wykrył cały przebieg zajścia, opowiedział mi co następuje:

— Znam metody koniokradów ze swej obszernej praktyki śledczej śród narodów wschodnich. Więc zagadkowość zajścia od razu nasunęła mi tę myśl, musiałem ją tylko sprawdzić. Oglądając zranione ogiery, znalazłem w ich pyskach rude włosy końskie, oraz parę długich włosów białych z końskiego ogona. W tabunach Spirina w tej miejscowości nie było takich ogierów, zresztą na placu walki wyraźnie widziałem ślady kopyt rudego napastnika, a z tych śladów sądzić mogłem o jego rozmiarach i figurze. Co się tyczy woreczka ze środkiem usypiającym, znalazłem go, gdym oglądał koczowisko pastuchów tatarskich. Nie mogłem zrozumieć, w jaki sposób przeoczyli oni obcego konia i pozwolili mu prowadzić tabun. Myślałem, że się popili „buzą“[1] lub „araką“[2], lecz nie spostrzegłem żadnych śladów pijaństwa, natomiast znalazłem

  1. Wódka z kwaśnego mleka kobylego.
  2. Wódka z kwaśnego mleka krowiego.