Strona:F. A. Ossendowski - W ludzkiej i leśnej kniei.djvu/94

Ta strona została uwierzytelniona.

księcia! To on właśnie, dźwigając wielki ciężar i chodząc szybko, jak dziki kozioł, wycisnął swemi potężnemi stopami tę ścieżkę „bogadyra“ i tu, na miękkim stepie, i tam — w skałach!
Takie opowiadania o ścieżkach, wydeptanych w skałach przez siłaczy tatarskich, słyszałem kilkakrotnie w innych okolicach, a zawsze w tych podaniach figurował syn, znoszący zdaleka kamienie na grób ojca. Jest to widocznie danina, jaką poezja ludowa składa przywiązaniu synowskiemu. Jednak ten temat poruszają wyłącznie tubylcy z Jeniseju, Tuby, Amyłu i Abakanu. Dalej na południu i na wschodzie podobnych opowieści już się nie spotyka.
Tegoż wieczoru zacząłem wywoływać klisze fotograficzne ze zdjęciami dolmenu. Jakież było moje zdziwienie, gdy na płytach nic nie znalazłem. Były one nienaruszone. Nazajutrz rano poszedłem znowu do dolmenu na nowe zdjęcia, przedtem zaś w nocy do kaset aparatu włożyłem świeże klisze Lumière’a, otworzywszy nowe pudełko. I znowu na kliszach nic nie znalazłem! Robiłem różne przypuszczenia co do przyczyn tego zjawiska. Klisze były świeże i dobre, aparat działał sprawnie, a więc przyczyn należało szukać w warunkach zewnętrznych. Jedna tylko hypoteza mogła mieć rację bytu, a mianowicie przypuszczenie, że w kotlinie, gdzie się znajdował dolmen, istniało rzadkie, ale możliwe zjawisko interferencji promieni. Zagasłe fale świetlne nie działały na klisze fotograficzne. Takie objaśnienie na razie zadowoliło mię, uspokoiłem się i postanowiłem nie tracić więcej klisz na ten dolmen. Objeżdżając smętne okolice Czarnego jeziora i badając porozrzucane w różnych miejscach mineralne źródła sodowe i pokłady rudy miedzianej,