tak straszliwie, że objektyw Zeiss’a i kasety z kliszami rozleciały się w kawałki.
Gdym się podniósł, potłuczony, czując silny ból w ręku, nie mogłem się wstrzymać od okrzyku.
— Niech cię, Abuku, djabli w piekle przypieką za twoją głupią nienawiść!
Profesor, który podczas upadku zgubił binokle i stłukł zegarek, był bardzo zdziwiony i zaczął się dopytywać, co miał znaczyć mój wykrzyknik.
Opowiedziałem mu historję Abuka i moją „fotograficzną“ z nim walkę.
Uśmiechał się, słuchając mego opowiadania, a potem powiedział:
— Ale to rzeczywiście nadzwyczajny zbieg okoliczności! Zawzięta to jednak osobistość ów pan Abuk.
Lecz ja byłem poturbowany, poszkodowany i zły.
Nigdy nie zapomnę tego przeklętego Ujgura.
Wiedział stary Dżengiz-Chan, za co stracić Abuka! Powinien był go tylko zmusić do podpisania zobowiązania, że nie będzie bandytą po śmierci!...
Przez całe lato do późnej jesieni podróżowaliśmy stepami pomiędzy Abakanem a koleją Syberyjską. Zwiedzaliśmy lewy brzeg Jeniseju, gdzie koczują Tatarzy. Należą oni do szczepu Abakańskiego. Jest to szczep mieszany i składa się z resztek różnych narodowości mongolskich, które dążyły przez stepy i pozostawiały tu swoich ludzi. Tatarzy abakańscy z wielkim trudem poddają się wpływom cywilizacji i pozostają na