Strona:F. A. Ossendowski - W polskiej dżungli.djvu/271

Ta strona została uwierzytelniona.

Wkrótce do izby jeden po drugim zaczęli wchodzić sąsiedzi.
Chcieli poznać młodego myśliwego i obejrzeć mały karabinek.
Poleszucy siedzieli długo, gwarząc z gospodarzem i jego gośćmi aż do obiadu.
Wstawszy od stołu, chłopcy zaczęli pakować rzeczy i obejrzeli kajaki, przygotowując się do odjazdu, wyznaczonego nazajutrz.


∗             ∗

Wczesnym rankiem, pożegnawszy Siwczuków, turyści płynęli szybko kanałem Królewskim, aby przed wieczorem stanąć na nocleg w Horodcu.
Wyruszywszy nad ranem z Horodca, wypłynęli wkrótce na uregulowaną rzekę Muchawiec.
Liczne wioski, dwory, cerkwie i kościoły widniały na obydwu brzegach. Te swojskie już widoki cieszyły młodych podróżników.
Wylądowawszy w Kobryniu, odnaleźli schronisko szkolne i, złożywszy w nim bagaże, obiegli to miasto powiatowe, znane już kronikarzom w. XIII-go. Należało ono niegdyś do Olgierda — księcia litewskiego i jego potomków i dopiero Zygmunt I wcielił Kobryń do Polski.
Jakiś usłużny chłopak pokazał im skromny domek, w którym mieszkał dyrektor powstania r. 1863, Romuald Traugutt, urodzony wpobliżu miasta, w majątku Szostakowo.
Nazajutrz turyści rozpoczęli ostatni etap swej podróży.
Przed wieczorem ujrzeli zdaleka jeszcze wysokie wieże kościelne. Z Muchowca wpłynęli wkrótce na Bug.
Wycieczka kajakowa po wodach Polesia dobiegła końca.
Podróżnicy wylądowali w Brześciu.