Jurek obudził się nazajutrz dopiero o siódmej zrana, i, dotknąwszy dłonią kotary, powiedział do Maryni:
— Ależ zaspałem!
Siostra nie odpowiedziała mu, więc, zerwawszy się z posłania, zajrzał za kotarę. Dziewczynki już tam nie było. Prycza jej była uprzątnięta i na niej leżał biały pokrowiec.
Narzuciwszy szybko płaszcz kąpielowy, wybiegł z kurenia. Marynia naradzała się z Wasylem, chłopcy krzątali się koło kajaków.
— Dzień dobry! — zawołał Jurek. — Za chwilę będę gotów...
Po śniadaniu kompanja podzieliła się. Kucharzem miał na ten dzień zostać Wasyl, obiecując przyrządzić kapuśniak poleski i upiec ryby, schwytane wieczorem przez Olka.
Stach, uzbrojony w karabinek, podjął się towarzyszenia Maryni, która chciała namalować obrazek akwarelowy z natury i rozpocząć układanie zielnika, o co prosił ją profesor przyrody.
Olek zaś z tajemniczą miną namawiał Jurka, aby popłynął z nim kajakiem.
— Nie pożałujesz tego! — dodał zagadkowym i wzruszonym szeptem.