spieszyć mogło to upragnione szczęście dla dobra następnych pokoleń! Zadanie każdego człowieka polega na tem, aby ułatwić życie tych, którzy przyjdą po nim... Dlatego to życie ludzkie ma wielką wartość i nie wolno ani samemu skrócić go, ani zabijać innego człowieka.
Szli dalej w milczeniu. Przerwał je Wasyl.
— Nikt mi o tem nigdy nie mówił... szepnął.
— Tak! O tem nawet myśli się rzadko! — odpowiedział Jurek — Chyba, że oto tak, jak dziś, raptem, zda się, bez powodu wyniknie o tem rozmowa...
Znowu wyszli na piaszczysty trakt. Zapewne oddawna już nikt tu nie przejeżdżał, bo piasek przysypał koleiny, a wrzosy i rumianki zawładnęły całem pasmem porzuconej drogi.
— Ach, patrzcie, patrzcie! — zawołał nagle Olek. — Barć na sosnie!
Istotnie do suchej już sosny, niby jakaś narośl cudaczna, przykleiła się przegniła już barć z wyłamanem dnem. Kłótliwe szpaki zagarnęły ją w swe posiadanie i porobiły w niej gniazda. Świadczyły o tem ruch i wrzawa wlatujących i wylatujących okropnie podnieconych i rozkrzyczanych ptaków. Chłopcy zrozumieli wkrótce niepokój szpaków.
Wasyl wskazał im na krążącego nad lasem pięknego sokoła-kobuza. Drapieżca powietrzny udawał, że nie ma żadnych złych zamiarów, lecz zdradzał się za każdym razem, gdy czarny szpak, niby kula, mknął pomiędzy wierzchołkami zagajnika sosnowego. Wtedy sokół robił gwałtowny zwrot i raptownie obniżał swój lot.
Jurek, przyglądający się uważnie starej sośnie, spytał:
— Wasyl, powiedzcie mi, poco tam pod barcią umieszczono okrągły pomost, przypominający raczej strzechę?
Poleszuk uśmiechnął się i objaśnił:
— Stare to dzieje, panoczku! Takie pomosty stawia-
Strona:F. A. Ossendowski - W polskiej dżungli.djvu/77
Ta strona została uwierzytelniona.