Strona:F. A. Ossendowski - W polskiej dżungli.djvu/78

Ta strona została uwierzytelniona.

no, aby niedźwiedź do pszczół się nie dobierał i miodu nie kradł, ale teraz tego już nie robią, bo niedźwiedzie rzadko zaglądają na Polesie... Podczas wojny żołnierze powybijali wszystkie... Czasem jeszcze jakiś zapędzi się z poza bolszewickiej granicy, ale i tego wnet wytropią myśliwi i ubiją!...
— Szkoda! — wyrwało się Jurkowi.
— Tego to już ja nie rozumiem! — zawołał Olek. — Żałujesz drapieżnika?!
— Mój drogi, — odpowiedział chłopak spokojnie, — dowiedziono, że niedźwiedzie w świecie zwierzęcym pełnią czynności policji...
Wasyl aż rękami zatrzepotał, zanosząc się od śmiechu
— Ot też powiecie, paniczu!... Niedźwiedź to — policja! Cha, cha, cha! — wyjąkał wreszcie. — Ot też gadacie...
Przestał jednak śmiać się, gdy Jurek opowiedział, że niedźwiedzie tępią stare jelenie, łosie i sarny, i przez to dopomagają odmłodzeniu stad tych zwierząt, a, pożerając padlinę, odkażają las i chronią jego mieszkańców od zarazy.
Gdy Wasyl i Olek zrozumieli, że Jurek miał słuszność, spojrzeli obaj na siebie, a Poleszuk klepnął się w czoło i mruknął:
— A my, ot tego nie wiedzieliśmy!
Olek milczał zmieszany nieco i zawstydzony nieostrożnem wystąpieniem przeciwko przyjacielowi.
Żeby pocieszyć obydwu i nie przytłaczać ich swoją „uczonością“, Jurek potrząsnął głową i powiedział żartobliwie:
— Nie jest to bynajmniej moje odkrycie! Nie podejrzewałem nawet o tak pożyteczną działalność misiów, ale przypadkowo wpadła mi w ręce pewna książka łowiecka, a w niej — łzawa tęsknota za burym kudłaczem...