Strona:F. A. Ossendowski - W polskiej dżungli.djvu/84

Ta strona została uwierzytelniona.

o kraju i ludzie poleskim, z zainteresowaniem wysłuchując uwag młodzieży.
Rozmowa toczyła się dokoła dawnej świetności Polesia, jego upadku za panowania rosyjskiego i wysiłków rządu polskiego i społeczeństwa nad podniesieniem dobrobytu kraju, gdy weszła pani Kępska i, powitawszy gości, zaprosiła ich do stołu.
W obszernej sali jadalnej chłopcy stanęli w zachwycie.
Wszystkie ściany ozdobione były rogami zabitych na Polesiu łosi, jeleni i kozłów. Głowy niedźwiedzi, rysiów, dzików, wilków i żbików, umieszczone na rzeźbionych tarczach dębowych, miały srebrne tabliczki z nazwiskiem myśliwego, datę i miejsce, gdzie padł zwierz. Wyżej, pod sufitem wyciągnęły się długiemi szeregami wypchane ptaki: orły, sokoły, jastrzębie, gęsi, łabędzie, dropie, głuszce, cietrzewie, o rozpuszczonych wachlarzach ogonów, rzadkie okazy kaczek i kulików i pelikan, który w jakiś sposób zabłąkał się w dorzeczu Prypeci, przyleciawszy razem z żórawiami lub bocianami.
Spostrzegłszy, że chłopcy interesują się zbiorami Czerwiszczańskiej rezydencji, pan Kępski pokazał im trzy stare, prawie brunatne czaszki, mówiąc:
— To są najcenniejsze rzeczy! Ta czaszka należała do olbrzymiego byka-tura, który został wytępiony ostatecznie i bezpowrotnie w wieku XVII, ta zaś — do dzikiego konia leśnego, tamta — do żubra, który przed wojną przedarł się tu z puszczy Białowieskiej, pokaleczył bydło domowe i został wreszcie zabity...
Rozmowa potoczyła się wkrótce dokoła życia młodych turystów w obozie nad jeziorem. Państwo Kępscy z ciekawością słuchali opowiadania o trybie ich życia i wycieczkach. Administrator dziwił się wprawie, z jaką Olek zdobył olbrzymiego suma, i dziękował mu za dostarczenie go do dworu, skąd tegoż jeszcze dnia, obłożywszy go lodem, odstawiono rybę statkiem do Pińska.