Strona:F. A. Ossendowski - W polskiej dżungli.djvu/85

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jak długo zabawicie państwo na Czerwiszczu? — zapytała pani Kępska, zwracając się do Maryni.
— Za parę dni kajakami wyruszymy dalej — odpowiedziała dziewczynka. — Mamy zamiar spłynąć z prądem na Prypeć, a potem zwiedzić kanał Ogińskiego...
— To bardzo mądre postanowienie! — pochwalił pan Juljusz. — Młodzi powinni zobaczyć, jak należy gospodarzyć w tym kraju, aby podnieść dobrobyt tej ziemi, bo teraz wiecie, państwo, co mówią o nas?
Zaśmiał się głośno i wyrecytował:

„Posag poleskich dziewuszek —
Grzybów wianuszek i wijunów garnuszek!“

— Niedużo — co? Cha-cha-cha! — zanosił się od śmiechu ruchliwy i dobroduszny administrator i przyjaźnie klepał chłopaków po ramieniu.
Po podwieczorku goście zwiedzili park i długo stali przed klatką, gdzie biegały niespokojnym truchcikiem dwa młode wilczki; strzygły uszami i mrużyły żółte ślepia.
Goście pożegnali przed wieczorem uprzejmych gospodarzy i odjechali do obozu, unosząc serdeczne wspomnienia o tych miłych ludziach dalekich kresów wschodnich.