Strona:F. A. Ossendowski - Zagończyk.djvu/113

Ta strona została przepisana.

hajduków, a rannych komendantów węgierskich pan Skarżyński dla porządku indagował, bo już przedtem od pana Andrzeja o wszystkiem dokładnie wiedział, a więc i o przejściu gór przez pułkownika Rogawskiego i o odwołaniu Rakoczego pod Homonę dla stawienia czoła hufcom polskim, do których przyłączył się był z niewielkim zastępem rycerstwa palatyn Pelfi, któremu Bethlen Gabor podstępem i zdradą zajął stolicę jego, Presburg.
Skończywszy z tem, pan Skarżyński kazał jeńców do taboru wziąć, pogrzebać trzydziestu zabitych ciurów i dwóch towarzyszy i ruszył, niby na paradę, ku wąwozowi.
Zdaleka dochodziły strzały, krzyki, odgłosy bitwy.
To setnie lisowskie, konie zostawiwszy, stoczyły się do wąwozu i niespodziewanie runęły na trzy rzędy zasiek, bronionych przez piechotę grafa Seczeniego.
Padło tam na ziemi Spiskiej kilku z towarzystwa chorągwianego, ciurów i pachołów osiemdziesięciu, lecz zato wybito do nogi pułk hajduków, zdobyto przełęcz Gizy i otworzono sobie drogę na równinę węgierską.
Stanął tu obozem pan Andrzej, ludziom i koniom dając wypoczynek dłuższy, a setnię pana Walewskiego wysyłając naprzód na podjazd i czaty.
Usypali lisowczycy swoim zwyczajem kopce, pod któremi legli wrogowie i swoi, postawili kamienie, wyrżnąwszy na nich napisy:
„Lisowczyki, w wierze świętej gorliwi, a sercem ojczyznę miłujący, życia swojego nie szczędząc, wrogów zwyciężyli i na pamiątkę o tem wieczystą kopiec usypali“.