W wielkiej okrągłej sali poprosił, aby usiedli w głębokich krzesłach i pomógł im nałożyć na twarze szklane maski, połączone rurkami ze ścianą.
— Otwórzcie krany — powiedział karzeł. — i naciśnijcie pedały u krzeseł.
Profesor Reinert, który zapisywał swoje wrażenia, mówił tak:
— Uczułem, że z zewnątrz wstępuje we mnie nowa a potężna siła. Głód i pragnienie znikły. Przestałem odczuwać zmęczenie. Byłem po prostu odnowiony!
Bo w miarę tego, jak przyjaciele wdychali w siebie powietrze, przychodzące rurkami masek, oczy ich zaczynały błyszczeć, a krew szybciej krążyć.
— Cóż to takiego? — zapytał Stenersen.
— Przyjęliście dozę żywej energji — wyjaśnił karzeł — i wskrzesiliście utraconą część sił, czyli odnowiliście organizm, nie zmuszając go do usilnej pracy około wytworzenia wszystkich tych sił, które przy takim sposobie odżywiania są poprostu nieśmiertelne i służą li-tylko do przechowywania potrzebnej energji. —
— Lecz skądże bierzecie tą żywą energję? — zapytał uczony.
— Od ramisów — odpowiedział karzeł — Od tych istot, które nam służą, pracują dla nas i żywią nas. Ot, zobaczcie! —
Z temi słowami karzeł otworzył okno w ścianie, a kiedy Reinert wyjrzał przez nie, zobaczył zaraz kilka znanych już potworów, oplecionych siecią najcieńszych drucików, których końce wchodziły do rurek masek.
Strona:F. A. Ossendowski - Zbuntowane i zwyciężone.djvu/123
Ta strona została przepisana.