Ta strona została przepisana.
wał na Karlsena, niezgrabnie krocząc obok niego i prowadząc go znaną drogą.
— Jeśli mnie zaprowadzi w jakąś pułapkę i spróbuje rzucić się na mnie — rozważał dziennikarz — wtedy spróbuję i ja obezwładnić tę masę mięsa i kości kulą z mego nowego rewolweru. A myślą, że ta miła istota nie wytrzyma jednak uderzenia rozrywającej się kuli, wzmocnionej dostateczną ilością dynamitu!
I wesoły już kroczył spokojnie obok ramisa, rozkoszując się powietrzem nowej przygody, która obiecywała wiele niespodzianek.