Podczas kiedy kapitan przeżywał tak silne wrażenia i niespodzianie znalazł sprzymierzeńców w postaci pierwotnych ludzi, stary profesor był przedmiotem usilnych i uprzejmych starań karła z olbrzymią głową myśliciela i ciałem marnego stworzenia.
Karzeł wprowadził uczonego do komnaty, wyłożonej grubą i miękką materją, ażeby żaden dźwięk nie mógł tu przeniknąć, — a zastawionej rozlicznemi, dziwnemi przyrządami, których uczony nigdy nie widział.
Połączyli się aparatem, odczytującym myśli, i rozpoczęli rozmowę:
— Wiem — powiedział karzeł — że pana niepokoi pytanie, kogo pan właściwie ma przed sobą? Ja znam historję ludzkości. Bywali u nas ludzie różnych epok...
— A gdzież oni teraz? — spiesznie zapytał profesor.
— Zamienili się w energję, złączyli się z jej ogólnym oceanem... bez pauzy odpowiedział karzeł.
Profesor smutnie opuścił głowę, i pomyślał, że