Strona:F. A. Ossendowski - Zbuntowane i zwyciężone.djvu/16

Ta strona została przepisana.



I.
DZIEŃ ROZPACZY.

Krwawo-czerwone drżące niebo rozciągało się nad ziemią, z której rwały ku górze z szumem, świstem i ogłuszającym hukiem płomienie. Objęły już one wspaniałe pałace magnatów i skarbnice sztuki, przerzucały się na świątynie, rządowe gmachy, dworce kolejowe i dzielnice podmiejskie, powodowały wybuchy i ruinę, rodząc przerażenie i bezgraniczny popłoch. Tego samego dnia i o tej samej godzinie we wszystkich wielkich miastach świata wybuchły pożary, i zalały rzekami ognia ulice i place, barwiąc niebo złowrogą zorzą, jakiej jeszcze nigdy nie widziała ziemia.
Krzyki i jęki napełniły miasta, — w straszliwem przerażeniu uciekając głucho wyły gromady ludzkie, — wyły psy, — oszalałe ptaki trwożnie krzycząc i łopocząc skrzydłami wzlatywały i opadały w płomienie, — a wśród domów, śmiejąc się złowrogo, przebiegały szajki bandytów i rozwścieczonej czerni.
Zdarzało się, że cały ten chaos dźwięków ginął nagle w straszliwym trzasku walącego się gma-