kich męczarniach, i dlatego wybierają śmierć lżejszą tu, na pokładzie okrętu!
— Ale ja nie mogę na to pozwolić! — surowym głosem zdecydował Stenersen. — Natychmiast rozkażę wszystkie aresztowane umieścić w kajutach drugiej i pierwszej klasy...
— One nie chcą — powtórzyła dziewczyna — a ja nie wiem, co robić...
— Proszę mi wybaczyć — już tonem rozkazu powiedział komendant — wiem, co do mnie należy. Jestem obowiązany przywieść na przylądek Dobrej Nadziei wszystkich powierzonych mi ludzi żywych i zdrowych, i dowiozę.
Jakoż w tej chwili ruchem ręki przywołał dyżurnego marynarza i rozkazał:
— Zwołać na pokład zmianę rezerwową! Uporządkować wszystkie kajuty, przygotować wszystko na pełny komplet pasażerów! A szybko!
— Jest! — krzyknął, prostując się, marynarz, i pobiegł w głąb okrętu.
Wkrótce na przodzie i na rufie rozległy się świstki i szybkie kroki biegnących marynarzy. Robota zakipiała.
Kiedy wszystko było gotowe, komendant wezwał okrętowego doktora i rozkazał mu zająć się przeniesieniem wszystkich aresztowanych z więzienia do pasażerskich kajut. W czasie jednak przenoszenia Stenersen zamknął się w swej kajucie i nie wyszedł ani na chwilę, oddawszy komendę w ręce starszego oficera.
Stenersen postanowił nawet siedzieć u siebie trzy dni, aby tymczasem uspokoiło się wszystko,
Strona:F. A. Ossendowski - Zbuntowane i zwyciężone.djvu/29
Ta strona została przepisana.