Strona:F. A. Ossendowski - Zbuntowane i zwyciężone.djvu/35

Ta strona została przepisana.



IV.
NA PRZYLĄDKU DOBREJ NADZIEI.

Kiedy na horyzoncie zachodniego brzegu Afryki zarysowały się sine zęby Niufeldskich gór „Ocean” szybciej zaczął posuwać się na południe a, zrównawszy się z przylądkiem Kestl przegonił hiszpański statek ładowny „Santa Cruz”. Na przodzie tego czarnego, brudnego okrętu była półopuszczona flaga, jak na tych wszystkich okrętach, które odwoziły katorżników do hiszpańskich kolonji w Afryce, „na galery”, a wzdłuż burty stały warty z nałożonemi na broń bagnetami.
— A u nas jakoś lepiej! — złośliwie zauważył starszy pomocnik kapitana, stary, zdenerwowany człowiek.
— Marynarzy zamienili na dozorców więziennych — wzgardliwie mruknął Stenersen, który właśnie zeszedł na pokład, aby wydać ostatnie rozkazy, gdyż „Ocean” już nazajutrz powinien był dopłynąć do przylądka Dobrej Nadziei.
Na okręcie wrzała praca. Czyszczono i myto pokład, i miedziane oraz bronzowe części, usuwano