Tak więc przekonawszy się, że kraj ten jest zupełną pustynią, której nie odwiedza żaden europejczyk (co było bardzo ważnem dla planów Stenersena), podróżnicy przeszedłszy raz jeszcze przez góry Damarskie, przez Gibson i ziemię Lindericka nie zaznawszy żadnych przygód, znaleźli się znowu na brzegu Atlantyku i w Angra-Pekena zastali już „Kapitana Stenersena”, który wypełniając rozkaz swego komendanta płynął znów na południe.
Doszedłszy do portu Nollosa, okręt robił tu ostatnie przygotowania, uzbrajając się na podróż polarną.
Po tygodniowym postoju w tym mało uczęszczanym porcie „Kapitan Stenersen” podniósł kotwicę i popłynął ku przylądkowi Dobrej Nadziei, skąd, przyjąwszy pełny ładunek węgla, skierował się ku wyspom Buvè starając się uniknąć spotkania z krążącym po tych wodach strażniczym pancernikiem angielskim „Lady Hamilton”.
To jednak nie udało się Stenersenowi, gdyż, w pobliżu 51 paraleli, zobaczył na horyzoncie dy-