— Tak, — kiwnął głową profesor — To dziwne i niezrozumiałe do tej chwili, ale to, niewątpliwie, tak! Im dalej na południe tem jest cieplejsza woda tego prądu. —
— Nie mam gotowej teorji o pochodzeniu polarnego ciepłego prądu — mówił dalej profesor — ale proszę wyobrazić sobie taki wypadek, że Teror i Erebus nagle się rozerwały i lawa z ich kraterów nieprzerwanym potokiem wpadła w morze. Czy nie zaczęły by tajać lody, i czy nie powstałoby regularne przesuwanie się ciepłych wód z południa na północ? —
— Jednakże — zauważył Stenersen — jakkolwiekbądź powinny były być zauważone jakieś nowe zjawiska, a czyż tak jest? —
— To jednak nie tak! — odpowiedział profesor — Przypomnę panu o takim-że prądzie, pochodzenie którego także zostało niewyjaśnionem, a także o dziwnych jaśnieniach nad horyzontem Antarktydy. Przecież jaśnienia te nie pojawiają się w perjodzie zórz polarnych i zresztą różnią się od nich najzupełniej. Nie chcę, oczywiście, twierdzić, że dzieją się tu, w polarnej sferze, rzeczy nadprzyrodzone, zdaje mi się jednak, że zbyt szybko uznano te przestrzenie za zbadane i nie zajmujące. —
Na tem zakończyła się rozmowa, albowiem przybyły marynarz zaraportował o zauważeniu na południe dalekiej jeszcze ziemi.
Zbliżano się więc do wyspy Harveya...
Strona:F. A. Ossendowski - Zbuntowane i zwyciężone.djvu/89
Ta strona została przepisana.