narze ustawiali potrójny namiot z piecem, przygotowany specjalnie dla polarnej wyprawy.
Dziennikarz zaś, zawsze ciekawy i żądny wrażeń i niebezpieczeństw, udał się na zwiady, chcąc sprawdzić wypowiedziane przez marynarza słowa.
Profesor badał uważnie Stenersena, i wkrótce przekonał się, że marynarz nie rozbił się poważnie, a omdlał jedynie wskutek uderzenia głową o lód albo kamień. Kiedy chorego przeniesiono do namiotu, rozebrano i ułożono w pościeli, profesor surowo zakazał Stenersenowi poruszać się i rozmawiać i dał mu silny środek na sen, który wkrótce pogrążył marynarza w głębokim śnie i zapomnieniu. Zauważywszy to, profesor cicho wyszedł z namiotu, i starannie zamknąwszy wejście, rozkazał marynarzom ustawić drugi namiot dla pozostałych, albowiem choroba komendanta zmusi ich, zapewne, do przebywania w tem miejscu przez dwa, lub trzy dni. Korzystając z samotności, profesor zamknął się w kajucie aerosani i rozpoczął porządkować myśli swe i spostrzeżenia, zapisując najważniejsze w grubej książce notatkowej, z którą nie rozstawał się nigdy.
Tymczasem młody dziennikarz dostał się już na szczyt góry, wieńczący łańcuch, i zobaczył miasto, równemi linjami rozłożone na dnie podobnej do krateru kotliny.
Nie tracąc czasu na szczegółowe badanie, Karlsen zaczął szybko schodzić z dosyć stromych północnych zboczy górskiego grzbietu, — wkrótce dostał się na równinę, i teraz bardzo szybko mknął na nartach ku miastu.
Strona:F. A. Ossendowski - Zbuntowane i zwyciężone.djvu/98
Ta strona została przepisana.