Polacy, ludzie bywali i kulturalni, odrazu się rozejrzeli dokładnie i zrozumieli że mało będą mieli wspólnego z załogą „Witezia“.
Michał Ryba, który narazie lgnął do nowozaciągniętych „ciurów“, gdyż mógł rozmawiać z nimi w swojej ojczystej mowie, wkrótce odkrył przed Polakami swoją duszę, co zwykle czynią Rosjanie. Jednak dusza ta była mroczna, ponura, pełna dzikich porywów i żądz, więc Polacy natychmiast ujrzeli w niej przepaściste bagno, w którem się zrodził bolszewizm z jego krwawemi rządami.
Nic nie mogli mieć wspólnego z dzikim bosmanem synowie narodu, który odczuwał na sobie od wieków brzemię posłannictwa, słysząc w duszy swojej brzmiące hasło wolności i pokoju dla ludzkości całej.
Inni przypadkowi towarzysze byli ludźmi tegoż rodzaju co bosman, z wyjątkiem Udo Ikonena, niezawodnie wyrzutka cichego, pracowitego i wytrwałego społeczeństwa fińskiego. Był to zbrodniarz z krwi i kości, kierowany poziomemi namiętnościami, złośliwy, mściwy, drapieżny.
Inaczej było z Mikołajem Skalnym.
Olbrzym był milczący, jak głaz; zdawało się, że spał i że we śnie dokonywał swych czynności, sprawny, jak automat, i jak maszyna, bezmyślny.
Twarde życie na jałowych piachach wybrzeża najbiedniejszego w ryby morza Bałtyckiego i ciężka ręka obcego narodu, rządząca prastarym szczepem słowiańskim, wytworzyły i ukształtowały charakter — Kaszubów. W ludziach nie pokładali oni nadziei, tylko w Bogu. To też we wszystkiem widzieli Kaszubi dopust Boży i błagali Twórcę i Syna Jego o przebaczenie, łaskę i pomoc.
Strona:F. Antoni Ossendowski - Biały Kapitan.djvu/162
Ta strona została uwierzytelniona.