Strona:F. Antoni Ossendowski - Biały Kapitan.djvu/200

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zgoda! Przynoś talary za godzinę na przylądek Norgö. Będę tam czekał na ciebie!
— Dobrze! — odparł Olaf, — lecz pamiętaj, że za jedną łzę Elzy zabiję ciebie, spalę twój barłóg i na dno puszczę twoje szkuty!...
— W nocy Waege z zasadzki postrzelił Nilsena, a, powróciwszy do domu, związał mnie, bił i znęcał się przez długi czas. Po kilku dniach dopiero mąż zostawił mnie samą, a wtedy przegryzłam sznury, wybiegłam z domu i, chociaż na Hadsefiordzie była silna dma, rzuciłam się do wody i popłynęłam na przeciwną stronę, aby uciec z domu Tornwalsena jak najdalej, chociażby na dno morza... Już fale zalewały mnie, już traciłam siły, gdy dojrzeli mnie ludzie z „Witezia“ i uratowali. Od tej pory jestem tu i czekam dnia, w którym przyjdzie postanowienie, co mam z sobą uczynić.
— Po wyleczeniu ran, — mówiła dalej cichym głosem kobieta, — Olaf Nilsen przyłapał Waege Tornwalsena i zmusił go do wydania na papierze obietnicy rozwodu ze mną za tysiąc funtów angielskich, lecz, gdy Nilsen, zarobiwszy je, przywoził pieniądze na umówione miejsce i dawał sygnał strzałem, Tornwalsen nie zjawiał się i nigdzie nie można było go znaleźć. Wtedy Olaf Nilsen pisał na skale list do Waege, obiecywał mu podwójną nagrodę, prosił, aby przyjął ją i wydał obiecany papier, lecz już trzy razy napróżno oczekiwał Olaf Nilsen starego Tornwalsena na skale Norgö. Znęca się Waege, zamyśla coś złego... wiem to!
Umilkła Elza, milczał też sztorman, a zmarszczki uporczywej myśli poorały mu czoło. Nareszcie podniósł oczy i spytał:
— Cóż zamierzacie, Elzo, uczynić, gdy będziecie wolną, bo mogę wam pomóc w tem? Istnieje prawo i sądy.