Strona:F. Antoni Ossendowski - Biały Kapitan.djvu/232

Ta strona została uwierzytelniona.

Syrena „Witezia“ długo i uporczywie huczała i jęczała, posyłając sygnały na pustynny, jałowy brzeg, z wbiegającą nań leniwą, zimną szeleją.
Jednak po pewnym czasie na niskiem pasmie ziemi zaczerniły się postaci ludzkie i kilka samojedzkich kajaków wypłynęło na morze.
Gdy tuziemcy przybyli na statek, zaproszono ich do biesiadni i poczęstowano sutym obiadem i herbatą. Z pomocą Samojeda, mówiącego po rosyjsku, objaśniono im, że „Witeź“ tym razem będzie handlował z tubylcami w zatoce Tajmyrskiej, dokąd starszyzna, koczująca w tundrze i lasach bardziej południowych obszarów, powinna skierować Samojedów, Tawga i Tungusów.[1] Otrzymawszy upominki, starszyzna półdzikich rybaków i hodowców reniferów odpłynęła.
Nazajutrz o świcie „Witeź“ ruszył dalej, na wschód ostrożnie sunąc wśród płynących odłamków potrzaskanego lodu.
Szoner pomyślnie przebijał się przez skrzące się w słońcu lodowe przeszkody, płynąc wzdłuż wybrzeża Lejtenanta Łaptiewa, omijając od północy wyspy Medwedewa, Scott Hansena, Nansena i lawirując w labiryncie archipelagu Nordenskjölda. Z wielką ostrożnością, ciągle sondując dno, „Witeź“ wszedł do szerokiej i spokojnej Tajmyrskiej zatoki i stanął przy północnym brzegu wyspy Fomina.

Na skrajach niskich i otoczonych wałami wyrzuconego na mielizny lodu, po raz pierwszy ujrzeli żeglarze rodzinę białych polarnych niedźwiedzi, które po kilku nieudanych do nich strzałach szybko się oddaliły.

  1. Tawga i Tungusi — szczepy północno-azjatyckich koczowników.