i przedsiębiorczych ludzi, o czytanych książkach, o tem, do czego dąży i do jakich granic doszła współczesna wiedza, o różnych ludach i ich życiu. Podczas swoich rozmów z majtkami Pitt zawsze wynajdywał sposobność, aby, nie usprawiedliwiając najgorszego zbrodniarza, znaleźć dla niego wyjście z matni ciężkiego i ponurego życia.
Rozumowania jego były bardzo proste i zrozumiałe, przed każdym odkrywały drogę, a że opierał je na tlącem w człowieku poczuciu godności ludzkiej, chęci wypłynięcia na powierzchnię innego, lepszego życia i spełnienia najtajniejszych marzeń i zamiarów, więc głęboko zapadały do głów i serc skupionych dokoła Pitta ludzi. Zresztą sam był żywym przykładem, gdyż w tak krótkim czasie z pospolitej więziennej „trzynastki“, z pogardzanego „szmata“ wyrósł na kapitana i prawdziwego wodza wyprawy.
Pitt Hardful był otoczony szacunkiem całej załogi. Poważano go zato, że mówił obojętnym napozór, lecz pełnym wiary głosem o tem, jak każdy człowiek siłą swej woli może wybić się ponad najbardziej wysoko stojący tłum i zmusić go do zapomnienia dawnych przewinień.
— Nie błagajmy o przebaczenie, — mówił twardym głosem — bo nikt nam go nie udzieli! Zmuśmy społeczeństwo, aby podziwiało nas i uchyliło przed nami czoło. Ludzkość jest tchórzliwa i przeczulona, i ręczę wam, że nigdy nie pamięta grzechów tych, których poważa, kocha, lub boi się. Dlatego też pospolici zbóje wchodzili na stopnie tronów wielkich państw, kaci stawali się biskupami, piraci — bohaterami narodowymi!...
Załoga po kilku takich rozmowach dała Pittowi Hardfulowi nowe przezwisko — Biały Kapitan.
Elza Tornwalsen, usłyszawszy o tem, niezmiernie się ucieszyła.
Strona:F. Antoni Ossendowski - Biały Kapitan.djvu/242
Ta strona została uwierzytelniona.