Strona:F. Antoni Ossendowski - Biały Kapitan.djvu/243

Ta strona została uwierzytelniona.

Zrozumiała bowiem swem kobiecem, wrażliwem sercem jasność i czystość czynów i słów Pitta Hardful. Nie mogła swym prostaczym rozumem ogarnąć zawiłego planu Białego Kapitana, zamierzającego przez osobistą, posuniętą do ostatnich granic uczciwość i utworzenie zastępu ludzi, jednakowo z nim myślących i postępujących, wybić się na szczyty społeczeństwa, gnuśniejącego w bezwładzie myśli i uczuć; społeczeństwa, zawsze pochopnego do wydania druzgoczących i odsądzających od czci i wiary wyroków nad bliźnim, który przekroczył granicę prawa, pisanego dla ludzkości, znajdującej się w warunkach dobrobytu i równowagi wszystkich warstw społecznych i całego państwa.
Z tych szczytów Pitt zamierzał dokonać zemsty, rzucając spodlonym ludziom, uznającym wyłącznie siłę pięści lub złota, słowa pogardy i zmuszając całe społeczeństwo do podziwiania, zazdroszczenia i schlebiania temu, kto przedtem nie śmiał zajrzeć w oczy nawet najbliższym sobie.
Tą myślą żył Pitt Hardful, w imię jej działał i mówił.
Był cały przejęty i podniecony marzeniem o zemście.
Tego nie mogła zrozumieć Elza. Widziała przed sobą Pitta, bez trudu i starań ujmującego w swe dłonie całe życie szonera wraz z nieokiełzanym, zdawało się, Olafem Nilsenem, i takiemi burzliwemi i niepodatnemi charakterami, jak Lark, Kula Bilardowa, rudy Miguel i kipiący nienawiścią i szyderstwem Bezimienny. Słuchała jego słów i rozważała każde, a w żadnem nie znalazła nieprawdy lub ukrytej myśli, zdradzającej bądź osobiste, bądź złe zamiary.
Nazwała Pitta Hardful „jasnym i sprawiedliwym“, a jego wyższość umysłowa i duchowa nad spotykanymi dotąd ludźmi, jego zrozumienie każdego odruchu innego