Witeź stał kilka dni w norweskim porcie Wardö. Szoner dotarł do niego resztkami węgla, rozsypującego się na miał pod wpływem mrozów północnych. Wycofano złoto, złożone w kasach banku, i przeniesiono na statek. Po raz pierwszy w swojem życiu Olaf Nilsen zaasekurował swój okręt, a nie było to łatwem zadaniem, bo dopiero kilka towarzystw wspólnie mogło zaryzykować tak wielką sumę, na jaką ocenił kapitan swój naładowany złotem szoner. Wsypawszy świeży węgiel do magazynów, „Witeź“ opuścił Wardö.
W Hammerfeście statek spędził aż dwa tygodnie. Rosyjski konsul, któremu Pitt i Nilsen mieli wypłacić ustalony prawem podatek za złoto, długo zwlekał, telegraficznie porozumiewając się z swoim rządem. Nareszcie wszystkie formalności z zapłaceniem podatków i z uprawnieniem nowego przedsiębiorstwa na Tajmyrze zostały załatwione. „Witeź“ wypłynął, biorąc kurs na Londyn, gdzie kapitanowie zamierzali sprzedać złoto. Morze było spokojne, posmyczna bryza ani razu nie zdradziła marynarzy. Płynęli więc szybko, spędzając czas na wspomnieniach o „Złotej Studni“ i pozostałych towarzyszach.
Strona:F. Antoni Ossendowski - Biały Kapitan.djvu/314
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XVI.
LOS ROZSTRZYGA I WIKŁA.