Strona:F. Antoni Ossendowski - Biały Kapitan.djvu/319

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie mówmy więcej o tem! — powtórzył Nilsen.
Pitt Hardful spojrzał na zegarek. Waruga jego dobiegła końca. Wydzwonił sygnał nowej zmiany i, gdy zjawili się Mikołaj Skalny i Kula Bilardowa, obaj kapitanowie w milczeniu skierowali się do swoich kajut.
Pitt, jeszcze słaby i łatwo się męczący, natychmiast położył się do łóżka. Nie słyszał, że ktoś podszedł do drzwi jego kajuty i długo stał.
W półgodziny później na mostek wszedł kapitan Nilsen, spojrzał na kompas, przejrzał uważnie mapę i rzekł, zwracając się do Mikołaja Skalnego:
— Nie mogę spać, bosmanie, więc zastąpię ciebie na warudzie. Gdy się zmęczę, — zawołam. Idź!
Olbrzymi Kaszub, mocno podchmielony od Hammerfestu, gdzie spotkał w szynku starych znajomych, skwapliwie skorzystał z rozkazu kapitana.
Na mostku pozostali Nilsen i stojący przy kole sztorwałowem Kula Bilardowa.
Nilsen jeszcze raz spojrzał na mapę i rzucił rozkaz sternikowi:
— Trzymać na SW!
— Trzymać na SW! — powtórzył nauczony przez czas pływania łysy komik.
„Witeź“ gwałtownie zmienił kierunek, zawracając na południe.
W godzinę później od prawej burty zamajaczyły skaliste brzegi wysp.
— Lofoty... — szepnął Nilsen i zacisnął zęby.
— Sztorwał przełóż na W! — rozkazał kapitan.
— Sztorwał na W! — odpowiedział sternik.
Nilsen zbiegł na pokład i rozejrzał się.