W salonach Pałacu Marmurowego odbywało się uroczyste otwarcie wystawy obrazów pod hasłem „Słońce i Człowiek“. „Cały Petersburg“, wszyscy najbardziej dostojni i możni przedstawiciele arystokracji z wielkim księciem Michałem na czele, krytycy i najwybitniejsi artyści wypełnili po brzegi sale i galerie pięknego gmachu. Prasa rozniosła już wieść, że z dwóch tysięcy nadesłanych płócien jury wybrało tylko trzysta obrazów, podnosząc w ten sposób całą wystawę na najwyższy poziom.
Wiadome również było, że ostateczna walka o pierwszą nagrodę będzie się rozgrywała pomiędzy dwoma malarzami — księciem Romanem Paninem a Wiliumsem Sprogisem.
Lejtan przybył na wernisaż i tuż na wstępie spotkał rzeźbiarza, Władysława Stunkowskiego.
— No, ciekaw jestem, co zobaczymy? — rzekł mu z uśmiechem. — Współzawodnicy — pierwsza klasa! Pan zapewne zna już dokładnie pracę swego przyjaciela?
— Którego? — zapytał student.